Dom handlowy, czy mały sklepik tradycyjny?
Wydawałoby się, że jeszcze nie tak dawno, a minęło już około dwudziestu lat, jak w naszym kraju zaczęły pojawiać się duże zagraniczne hipermarkety. Nasz tradycyjny dom handlowy centrum na przykład w Zielonej Górze zamienił się w zbiorowisko kilku prywatnych stoisk, walczących o swoje istnienie, bo z powodu właśnie tych dużych sklepów, właściciele malutkich są zmuszani do ich likwidacji. W hipermarketach liczne promocje kuszą klientów do ich odwiedzania i robienia w nich zakupów. W wielkim pośpiechu nieraz nie zastanawiamy się, że wśród tych tańszych niby promocji, znajduje się o wiele więcej towarów dużo droższych niż w małym sklepiku na naszej ulicy. Ale to nie ma znaczenia dla dużej grupy naszego społeczeństwa, bo wystarczy przejść się choćby w niedzielę do TESCO, AUCHANIA, czy też innym, chociażby KAUFLANDZIE, ile tam narodu robi zakupy, tłumacząc się, że w tygodniu nie ma czasu na większe zakupy. A dla większej zachęty, po to aby mamić potencjalnego klienta, wokół hipermarketów otwiera się malutkie stoiska, kawiarenki, lub też bary z potrawami grillowanymi, zapiekanymi, lub punkciki, w których pilnuje się małe nasze pociechy, abyśmy mogli spokojnie i jak najdłużej, bo wtedy więcej może kupili, przebywali na terenie tegoż jakże wspaniałego, wydawałoby się marketu. Jest to nowoczesny dom handlowy, który coraz częściej wypiera nasze rodzime małe sklepy, nie tylko na wsiach, bo ludność okolicznych wiosek też często korzysta właśnie, choćby i z „ Biedronek”, bo tam jest niby trochę taniej, choć w obecnym czasie również wszystko podrożało. Także właściciele miastowych małych prywatnych sklepów, często narzekają na brak klienta, i ruch w interesie. Nie dość, że ludzie mało ostatnio kupowali, to jeszcze dowala im się podwyżki, więc gdzie pójdą? Rzecz jasna do hipermarketu. Bez dwóch zdań. Tylko, że w tych sklepach klient jest zostawiony sam sobie, nie ma w nich miłej atmosfery, jaka panuje w niejednym małym sklepie, a sprzedawca zna niemal każdego, potrafi doradzić jaki płaszcz nam na przykład pasuje do naszej figury, czy jaja są dziś świeże i czy bułeczki dopiero co wyjęto z pieca. Tam, aby się czegoś dowiedzieć o danym towarze, to trzeba poświęcić trochę czasu na znalezienie kierownika danego stoiska, a jak już go znajdziemy, to i tak nie zawsze potrafi on nam coś dobrego zaproponować, twierdząc, że on tu tylko pracuję, czyli, że co? Sumując widzimy, że dom handlowy, taki jak w tej chwili się rozwija, dla jednych jest zbawieniem, choć tak nie do końca, a dla innych, zwłaszcza właścicieli małych sklepików, wielką przyczyną do bankructwa, do ich bezrobocia. Jak świat światem, urzędnicy nigdy nie zastanawiają się, co się stanie z nimi i ich rodzinami, ważne że kasa od zagranicznych inwestorów wzięta, to się tylko liczy, zamiast obniżyć podatki tym mniejszym, to obniżają, ale tym większym, bo to niby stwarzają miejsca pracy, tylko za jaką cenę, pracuje się po kilkanaście godzin, w świątek piątek i w niedzielę.