Jesień jest piękna! Czyli oswajanie listopada w czterech ścianach

Nadszedł listopad, zrobiło się nastrojowo, bo jesiennie. Deszcz nad głową ma swój niezaprzeczalny urok. Jednak w połączeniu z niższymi temperaturami grozi podobno chorobą, stąd wielu pozostaje w czterech ścianach z okazji listopadowych mokrych wieczorów. Szkoda by było ten czas zmarnować. Tym bardziej, że jest to świetna okazja na spędzenie paru chwil z bliskimi. Zamiast rytualnego gromadzenia się przed szklanym ekranem może lepiej zrobić coś kreatywnego, co sprawiłoby frajdę dzieciom i przy okazji wniosło więcej barw do codziennego życia. Czymś takim mogłoby być wspólne dekorowanie domu. Chyba takie urozmaicenie przyda się szczególnie tym, którzy widzą szarość za oknem i narzekają na jesienną depresją. Nawet jeśli warunki atmosferyczne nam nie w smak, to zostawmy je za progiem, a we własnym domu stwórzmy swój azyl. Żeby jednak nie odcinać się od tego, co na zewnątrz, a jednocześnie czuć się dobrze, można oswoić jesień w mieszkaniu, czyli urządzić je w klimatach obecnej pory roku. Prosta sprawa. Po pierwsze, gdy deszcz zrobi sobie przerwę na parę dni, nieźle by było wyjść z dziećmi na spacer w poszukiwaniu najładniejszych, największych, najbardziej czerwonych i ostatnich zielonych liści. Może być z tym dużo zabawy, szczególnie jeśli znajdzie się gdzieś parę liściastych stosów, w których maluchy na pewno będą chciały poskakać. Po powrocie ze spaceru liście wspólnie suszymy. Tradycyjny sposób to oczywiście włożenie ich między kartki książki. Jeśli jednak komuś się mocno śpieszy, może wyprasować je pod ścierką czy ręcznikiem. Też powinno zadziałać, choć to metoda mało romantyczna. Wysuszone listki taśmą przyklejamy tam, gdzie mamy ochotę: na drzwi, szafki, okna, doniczki. Niekoniecznie dobrym pomysłem jest przyklejanie taśmą czegokolwiek do ściany – narażamy się tym samym na pozostawienie na niej śladów. Jeżeli przy okazji spaceru chwyciliśmy oprócz liści parę szyszek, tym lepiej dla nas. Można związać je cienką nitką i powiesić, by ładnie dyndały nam nad głowami. Ładnie wyglądają szyszki przywiązane jedna do drugiej, druga do trzeciej i tak dalej, układające się w kolumnę. Zaczepić je można o haczyk wystający ze ściany lub na przykład posłużyć się żabką od firanek, tak by sznur (lub kilka niedługich, równoległych sznurów) szyszek zwisał swobodnie przed oknem. Dobrym pomysłem byłoby też rozrzucenie pojedynczych szyszek na stole, np. wokół pomarańczowej lub czerwonej (jesiennobarwnej) świeczki. Nie zaszkodziłoby towarzystwo paru kasztanów. A jeśli o kasztanach mowa, to dzieci z pewnością nie obraziłyby się, gdyby zrobić z nimi kilku kasztanowych ludków, a najlepiej całą rodzinę albo nawet zwierzęcych przedstawicieli sawanny czy dżungli, żeby później tymi arcydziełami można się było ciekawie pobawić. Zabawa z kolorami jesieni dodałaby mieszkaniu dodatkowego uroku. Czemu by nie zorganizować rodzinnego wspólnego malowania tylko tymi kolorami, które widać na drzewach, krzakach i trawie za oknem. Odbijanie namoczonych w żółtej farbie rąk i stóp również powinno się dzieciom spodobać. Odważniejsi mogą odbicia pozostawić na ścianach, co oczywiście jest równoznaczne ze stworzeniem dekoracji długoterminowej. Inni mogą odwzorować dłonie po prostu na papierze, szarym na przykład. Poza tymi pomysłami istnieje jeszcze wiele innych, a na najlepsze należałoby pewnie jeszcze wpaść.