Sprzeciw

Sprzeciw wobec powołaniu do życia stanu wojennego miał różne formy. Jednak wszelkie jawne sprzeciwy, manifestacje, wychodzenie na ulicę i generalnie obnoszenie się z negatywną postawą wobec decyzji Jaruzelskiego były pacyfikowane przez oddziały ZOMO. W każdym mieście, już nie tylko w Warszawie, dochodziło do jawnych buntów, manifestacji i generalnie manifestowaniu sprzeciwu wobec takiego stanu rzeczy. Cała Polska, z Warszawą na czele, upolityczniła się do tego stopnia, że nawet amatorsko roznosiła ulotki, kolportowała ogłoszenia na całym terytorium. Pracownicy z premedytacja spóźniali się do pracy, by pokazać, że są przeciwni takiemu stanu rzeczy. Ludzie wypisywali na murach buntownicze hasła, które zaraz po wykryciu natychmiast były zamazywane. Jednak kiedy osoba wypisująca takie hasła została przyłapana, nie działo się z nią dobrze. Wszyscy słyszeli o rosnącej fali terroru - może nie na taką skalę i nie tak perfidną jak holocaust w Warszawie, ale dla przykładu złapane osoby już nigdy nie wracały do swoich rodzin. Wywożenie do Gułagów lub na Syberię były tak częste, że ludzie przywykli do nich. Niby stan wojenny ciągle trwał, państwo nadal traciło rzeczywistą władzę nad zaistniałą sytuacją i nie mogło zbyt wiele na to poradzić, a na pewno, jak odkryli, nie zrobią tego przy pomocy czołgów i pogróżkom. Dlatego zapowiedziano reformę całego gospodarczego bytu. Ciągłe braki żywności czy produktów pierwszej potrzeby ludzie łatali na czarnym rynku, dzieląc się, sprzedając, handlując, ale nie uiszczając podatków, co zapędziło państwo w kozi róg własnych poczynań. Podstawowym ruchem zapewniającym ciągłość i pewność polskiej gospodarki okazały się etaty, które sumiennie wydłużano. Jak stan wojenny wygląda dzisiaj? Do dzisiaj wypowiada się na ten temat wielu historyków, kronikarzy i sympatyków historii w ogóle. Przede wszystkim, mówi Norman Davies, wprowadzenia stanu wojennego przez generała Jaruzelskiego był idealnym, wręcz doskonałym zamachem wojskowym, jaki wprowadzono w nowożytnej Europie. To mocne słowa i faktycznie mają one dość jasne odbicie w rzeczywistości. Natomiast Wojciech Roszkowski uważa definitywnie, iż wprowadzenie stanu wojennego w takim stanie, w jakim znajdowała się ówczesna Polska, było niczym więcej, jak zamachem stanu w kategoriach prawnych. Do dzisiaj trwają procesy przeciw autorom tego, co się stało. (Fot: Wikipedia)