Starożytni grecy

Trudne pytania Był w starożytnej Grecji taki mówca, których cierpiał na wadę wymowy, ale został jednym z najlepszych mówców najpierw sądowych, później politycznych w kraju. Nie był związany z filozofią, choć posługiwał się nią podczas swoich kwiecistych przemów. Był tym przypadkiem, który filozofia i historia stawiają za wzór walki z przeciwnościami losu. On właśnie udowodnił, ze jeśli czegoś tak bardzo chcemy, to nam się uda. Tak byłoby zbyt prosto, tylko chcieć i tylko się uda. Demostenes podjął temat z losem i udowodnił, co się dzieje, gdy się bardzo chce ale się nie ma jak udać, bo się nie predyspozycji. Miał wadę wymowy ale chciał zostać mówcą. Filozofia zna wiele takich przypadków, dlatego z dumą opowiada o nim legendy codziennie wieczorami chodził na kamieniste wybrzeże i szukał ciężkich małych kamyków, które wkładał do buzi i wybłagał mowy. Tak się wytrenował, ze został największym mówca w historii Grecji. W każdej książce o filozofii jest o nim obszerny tekst, co nie powala zapomnieć.

Filozofia rejestruje nie tylko wielkie mądrości, ale także swoiste skandale, które niewątpliwie przysłużyły się do myśli filozoficznej. Był wielkim cynikiem, przeciwstawił się swojemu nauczycielowi i udowodnił, że będąc dziwakiem i zupełnie innym od reszty, też można do czegoś dojść i zasłużyć się dla filozofii nie inaczej ale nią gardząc. Pogardzał wszystkim - mądrością, nauką, religią. Nie było dla niego świętości. Zachowywał się gorzej niż współczesny skandalista, chodził półnagi, mieszkał na ulicy, ośmieszając przy tym przywary ludzkie. Potrafił zakpić z filozofii i splunąć na ołtarz jednej ze świątyń, a na pytanie jednego uczonego, co ten może dla niego zrobić, Diogenes odparł, żeby odsłonił mu słońce, bo chce się poopalać. Zupełnie niezasłużony dla filozofii, nie można powiedzieć jednak, że nie miał żadnego wkładu w nią. Jest postacią historyczną, o której krążą legendy. Nieodłącznie ze słowem Diogenes łączy się hasło: cynik. Warto zapoznać się z tą niewątpliwie ciekawą postacią.

Mawiają, że jak coś jest wartością, to samo się obroni, ale czy jednak do końca tak jest? Czy filozofia bez reklamy i rozgłosu poradzi sobie sama w obecnych czasach pieniądza i przyjemności? Najdą się oczywiście uczeni broniący haseł Arystotelesa, Platona, czy Sokratesa, ale są to ludzie nieliczni i wybitni w swym fachu, bo żeby poznać dzieła filozofów, potrzeba żmudnych lat pracy i studiów.