Syrenka Warszawska
Syrenka Warszawska nie zawsze miała taką formę, jaką znamy dzisiaj. Jej historia jest barwna i ciekawa. Ponad 350 lat temu jeszcze syrenka miała postać kobiety nie podzielonej z rybą, ale nogami zakończonymi płetwami, pierzastym korpusem oraz smoczym ogonem? Mało? Otóż najlepszą ciekawostką jest zdecydowanie to, że prócz tego wszystkiego posiadała także smocze skrzydła. Plus standardowy miecz oraz tarcza. Jedno jest jednak pewne - nie ma stuprocentowej pewności, w jaki sposób herb Warszawy został ozdobiony syrenką, jakie były ku temu powody. Mówi się o legendzie Warsie, który złowił i zatrzymał dla siebie syrenę, ale to tylko legenda. Wiadomo natomiast, iż po raz pierwszy pojawiła sie w tej kategorii w 1390 roku. Mówi się, że jednym z powodów, dla którego założyciele miasta Warszawa ustanowili herb takim, jakim jest, ponieważ było wtedy bardzo modne, gdy herb ozdobiony był mitycznym stworzeniem. Mówi się też, że wizerunek pierwotnej syrenki bierze się z dzieła o tytule "Physiologus". Z etymologią syrenki warszawskiej wiążą się trzy najbardziej znane historie. Pierwsza opowiada o Warsie, który złowił ją samodzielnie i trzymał dla siebie, licząc na zysk. Druga opowiada o anonimowym rybaku, który złapał podstępem biedną syrenę. Chciał wystawiać ją na jarmarku, by zarabiać na niej, jednak ludziom tak przykro zrobiło się syrence, że postanowili ją oswobodzić. I udało im się, mimo iż rybak sprzeciwiał się temu. Syrena była bardzo wdzięczna swoim bohaterom, dlatego postanowiła ich też bronić, gdy tylko będą potrzebowali pomocy - stąd właśnie wzięła się syrena z mieczem i tarczą. Od tej pory miała pojawić się, gdy mieszkańcy Warszawy znajdą się w poważnych tarapatach. Inna legenda mówi o dwóch syrenach. Pływały sobie po Bałtyku i Oceanie Atlantyckim. W pewnym momencie postanowiły się rozdzielić - jedna zatrzymała się na stałe blisko duńskich skał i do tej pory można ją ponoć spotkać. Podobno nadal siedzi na skale u wejściu do portu w Kopenhadze. Druga natomiast zawitała do Polski. Najpierw zwiedziła rejony zatoki gdańskiej, a potem Wisłą udała się w głąb Polski. Tam znalazła mnóstwo złapanych ryb i postanowiła je wszystkie uwolnić. Rybacy dostrzegli wzmożoną aktywność fal, więc przybiegli na miejsce, by zobaczyć, co się dzieje. Syrena była tak wzruszająca, jej śpiew był tak hipnotyczny, że postanowili wypuścić ją i złapane ryby.